Po Sevilli przyszła kolej na Kordobe.
Oto widok na stare miasto i Most Rzymski
- 16-sto łukowy most na rzece Gwadalkiwir.
Oto widok na stare miasto i Most Rzymski
- 16-sto łukowy most na rzece Gwadalkiwir.
a to już w zaułkach urokliwych uliczek Kordoby.
i wyłaniający się najbardziej znany na świecie meczet który został przebudowany na katedrę Mezquita pochodzący z VIIIw. a jego powierzchnia to ok 23000m².
W Kordobie pogoda nam niestety nie dopisała...
Następnego dnia słoneczko również chowało nam się za chmurkami..
ale zwiedzanie Madrytu pod przewodnictwem znakomitego przewodnika Piotra - który od 23 lat mieszka już w Madrycie było fantastycznie spędzonym czasem.
Piotr swoim darem opowiadania i lekkością posługiwania się językiem polskim w tak przyjemny i przyjazny sposób opowiadał nam o Madrycie,
że z zapartym tchem słuchaliśmy każdego słowa.
A najbardziej co mi zapadło w pamięci z opowieści Piotra to to,
żeby nie używać tam polskiego słowa "KOŃ",
- ani jego odmiany "na koniu" "konie" itp..
ale użyć innych synonimów bądź wyrazów bliskoznacznych jak:
- wierzchowiec, rumak, mustang, ogier, rumak, nawet "Łysek" - byle nie KOŃ.
Dlaczego? No właśnie.. wiecie dlaczego??
Taka mała zagadka dla Was.
Ciekawe czy ktoś z Was już trafił kiedyś na tą historię ;)
Zakochałam się w tym mieście.
Nie potrafię Wam powiedzieć czemu.
Poprostu muszę tu jeszcze wrócić.
Jeden dzień na zwiedzanie Madrytu to zdecydowanie za krótko.
Przy pomniku Świętego Jana Pawła II.
Oraz słynny pomnik Miguela de Cervantes Saaverda
i jego bohaterów książki
Don Kichot z La Manczy i Sancho Pansa.
Nawet udalo mi się zakupić koszulkę z tym motywem
Ozdobne damy na ulicznych balkonach w centrum miasta...
i słynna Fontanna Neptuna w samym centrum miasta.
Przedstawia boga mórz w rydwanie w kształcie muszli ciągniętym przez koniki morskie.
W czasie oblężenia MAdrytu podczas Wojny Domowej trójząb Neptuna był obiektem drwin mieszkańców ze względu na panujący w mieście głóg. Zartowano że sam posąg modli się z bólem, aby wreszcie dano mu coś do jedzenia albo zabrano ten nieszczęsny widelec ;)
Madryt jest pzepiękny, zauroczyłam się tym miastem...
i choć fotek niewiele zrobiłam (co dopiero zobaczyłam po zdjęciach)
ale to chyba z wrażenia... chłonełam a nie myślałam o fotkach ;)
Ahh.. wróce tam jeszcze... na pewno wróce!
A już jutro Barcelona!!!
Zapraszam.
Każdy ma swoje ulubione misto :-)
OdpowiedzUsuńTy widzę pokochałaś Madryt.
Nigdy nie byłam w Hiszpanii,
ale widzę że warto :-)
Znów wycieczka w cudowne miejsca :) dzięki Madziu :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCudowna relacja chciałabym pojechac tak objazdowo póki co jeszcze ze wzglądu na córkę się wstrzymujemy ale myślę że już niebawem gdzieś wyruszymy, tyle wspaniałych miejsc pokazałaś
OdpowiedzUsuńAle ci zazdroszczę tej Hiszpanii! Wspaniała wycieczka!
OdpowiedzUsuńDziękuje za kolejna wirtualna wycieczke. 'Zddjęcia piekne ale pewnie w naturze wszytski jeszcze ładniejsze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A ja pojadę tam z Tobą ;-)
OdpowiedzUsuńCo do tego konia, to wydaje mi się, że bardzo podobnie brzmi do coño, a to nie jest miły epitet
OdpowiedzUsuń