Nie wiem jak to sie stało,
że udało mi się wystawić na jednym z dość obleganych kiermaszów w Dublinie.
W sobotę 05 kwietnia, znaleźliśmy ulotkę pod drzwiami domu,
że w niedzielę 06 kwietnia - odbędzie się
Kiermasz Vintage i Rękodzieła w Dublinie.
No ok.
Przeczytałam i przyjełam do wiadomości..
Zajełam się swoimi sprawami.
Popołudniu otrzymałam telefon od koleżanki
czy może nie chciałabym się wystawić na tym kiermaszu?,
bo jest podany nr tel. i można zabukować miejsce.
Oczywiście że bym chciała!!!
ale bardzo sceptycznie podeszłam do tematu,
bo przecież wiadomo, że na dzień przed kiermaszem
już na pewno wszystko mają porezerwowane i obstawione.
Jednak koleżanka zadzwoniła i zapytała czy byłaby taka możliwość.
- "TAK JEST" - usłyszała w telefonie
- "właśnie zrezygnowała jedna osoba i jest wolne miejsce!
Więc jeśli się zdecydujecie to proszę tylko potwierdzić jakie rzeczy i do zobaczenia jutro".
WOW!!! Udało się!!! Nie wierzyłam żę to się dzieje.
Tak szybko już teraz, dosłownie z dnia na dzień.
/Wieczorem dostała potwierdzenie że zostałam przyjęta!!!
Zostało mi kilka godzin na przygotowanie wszystkiego.
Całą noc siedziałam i wykańczałam filcowe kwiaty, pakowałam biżuterie, przeglądałam szafę..
co tu jeszcze możnaby wziąść na kiermasz?
W końcu o 4 nad ranem położyłam się dosłownie na 3 godziny,
a od 7:00 znów się zaczeło.
7:05 - kawa....
7:10 - pakowanie...
7:45 - drugia kawa...
8:00 - pakowanie...
8:45 - trzecia kawa!!!
9:00 - wyjście na kiermasz.
... i tak oto jestem :)
...a raczej byłam...
Nawet zadowolona jestem ze sprzedaży
i ogólnie tego dnia,
oraz całego weekendu,
który przeleciał w dość expresowym tempie :)
Teraz przygotowuje się na kolejny kiermasz,
i już trochę więcej mam czasu na przygotowania..
Więc pozdrawiam wszystkich serdecznie i życzę udanego tygodnia.